poniedziałek, 14 grudnia 2015

Karuzela smaku

Ready to Christmas Baking Free Image Download
Długo, bardzo długo nie mogłam się zmobilizować do pisania. W zasadzie nie wiem czemu, może po prostu brak mi konsekwencji w podejmowaniu działań? Ale wracam. I to z ogromną radością i głodem pisania. Muszę przyznać, że ten rok to taka karuzela smaków, że tak poetycko powiem. Najpierw słodko. Po pierwsze udało mi się zdać egzamin i otrzymać prawo jazdy, z czego jestem niesamowicie dumna. Po drugie, odbyłam pierwszą w życiu zagraniczną podróż i były to Węgry, które bezapelacyjnie podbiły moje serce. Ale, żeby troszkę złagodzić tę słodycz, aktualnie powróciłam do statusu osoby bezrobotnej. Czy jestem z tego powodu rozgoryczona? Nie do końca. Wiadomo, że nie jest to najprzyjemniejszy czas, ale mam takie wewnętrzne przeświadczenie, że to jest dla mnie paradoksalnie ogromna szansa na realizację swoich marzeń, przede wszystkim tych zawodowych. Jak będzie czas pokaże. A na razie z całą radością chłonę przedświąteczną atmosferę:)

sobota, 23 maja 2015

MÓJ smak

o  marzeniach, walce i o sobie


Długo nic nie pisałam, ale to między innymi dlatego, 
że  jakoś nie mogłam się zmobilizować, takie spóźnione przesilenie wiosenne mnie dopadło i wpadłam w dość melancholijny, żeby nie powiedzieć smętny nastrój. 
Dlatego dzisiaj będzie bardziej osobiście. Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo intensywnym czasem, kończyłam studia, pisałam pracę magisterską, szukałam pracy itd. czyli starałam się jakoś ogarnąć swoje życie. I wtedy spotkałam obcą osobę, która tak po prostu, bez ceregieli zapytała mnie jak ja sobie wyobrażam dalej to moje życie. Banalne pytanie? Okazało się, że nie, bo własnie wtedy dotarło do mnie, że ja nie mam pojęcia jak ma wyglądać to MOJE życie. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę zawsze najważniejsi dla mnie byli inni ludzie i ciągle starając się być dla nich, gdzieś zatraciłam siebie. Wtedy też dostałam od mojej Przyjaciółki bardzo oryginalny prezent urodzinowy: kopertę, w której była taka lista marzeń do uzupełnienia. Wtedy nie potrafiłam jej uzupełnić bo z przerażeniem stwierdziłam, że ja.... tak naprawdę o niczym konkretnym nie marzę.... Od tamtego czasu trochę się zmieniło, w zasadzie to nie trochę a całkiem sporo. Postanowiłam uczyć się walki o siebie. Może jeszcze nie zawsze mi to wychodzi,ale i tak jestem z siebie dumna;) 

A na początek zaległe zadanie urodzinowe, czyli moja lista marzeń, a w zasadzie lista zadań do spełnienia:

1. Wakacje w Grecji ;)
2. Sylwester w Tyrolu!!!!!!!
3. Spać na plaży
4. Zafarbować włosy-jasny kasztan ;)
5. Napisać książkę
6. Założyć fundację „skrawek nieba”
7. Założyć ośrodek wypoczynkowy dla rodzin dzieci niepełnosprawnych „skrawek nieba”
8.  Nauczyć się hebrajskiego
9. Nauczyć się pływać
10. Nauczyć się jeździć na łyżwach
11. Przejechać się konno, ;p
12. Zacząć uprawiać jakiś sport
13.  Wziąć udział w profesjonalnej sesji zdjęciowej
14.  Nauczyć się grać na gitarze- na razie opanowałam Wlazł kotek.... :p
15.  Tygodniowe rekolekcje milczenia
16. Warsztaty teatralne
17.  Zjeść kolację w prawdziwej drogiej restauracji
18.  Wyjechać gdzieś bez planu i organizacji
19. Wyjechać jako misjonarz na kilka miesięcy
20. Uzyskać Prawo Jazdy- ZALICZONE!!!:))))
21. Kurs tańca
22.  Uzyskać tytuł doktora
23. Mieć mały domek w lesie;)
24. Pielgrzymka do Jerozolimy
25.  Przejść jakiś odcinek Drogi św. Jakuba
26 .      ………………………………… a to miejsce na kolejne marzenia:))



niedziela, 12 kwietnia 2015

Gorzka pamięć

o taninie, anyżowym cukierku i herbacie z cytryną 


Jutro się urodziłem, dzisiaj żyję, Wczoraj mnie zabiło... /Parviz Owsia/ 

To zdanie jest mottem książki J.S. Watsona pt. Zanim Zasnę, która nie ukrywam zrobiła na mnie duże wrażenie. Jest to całkiem ciekawie skonstruowany thriller, którego bohaterką jest Christine. Kobieta na skutek wypadku doznała urazu mózgu, którego skutkiem jest amnezja objawiająca się dodatkowo utratą bieżących wspomnień zawsze, gdy zapada w sen. W praktyce oznacza to, że każdego dnia budzi się jakby w obcym mieszkaniu, w obcym łóżku, obok obcego mężczyzny. Jeden fragment szczególnie rozbudził moją ciekawość:

Idę na dół i robię sobie picie. Gotuję wodę, herbata w torebce. Nie zaparzaj za długo i nie wyciskaj torebki grzbietem łyżeczki, bo wyciśniesz za dużo taniny i herbata będzie gorzka. Dlaczego pamiętam takie rzeczy, a nie pamiętam porodu?


http://www.empik.com/zanim-zasne-watson-s-j,
Moje skrzywienie zawodowe plus zainteresowanie psychologią kazały mi pogrzebać w notatkach ze studiów i Internecie w poszukiwaniu informacji na temat funkcjonowania naszej pamięci. Tak więc na cały proces pamięci składają się trzy podstawowe filary: kodowanie, przechowywanie i wydobywanie. I tu zaczyna się cała zabawa. Na każdym z tych etapów informacje ulegają zmianom, dlatego o skuteczności pamięci możemy mówić wtedy, gdy uda nam się zakodować, przechować i odtworzyć informacje, w jak najmniej zmienionym kształcie. To jeszcze nie wszystko, otóż normalne jest, że nie ma takiej możliwości żebyśmy zapamiętywali wszystko co nas otacza, bo byłoby to ogromnie uciążliwe, dlatego też każdy docierający do nas bodziec
( informacja) przechodzi przez takie potrójne sito. Pierwsze, nazywane pamięcią ultrakrótką albo inaczej  sensoryczną, gdyż przez bardzo krótki czas ok. 2 sekundy przechowuje informacje dostarczane za pomocą zmysłów. Potem mamy kolejne sito, pamięć krótkotrwała, czyli taki magazyn, w którym  impuls jest troszkę dłużej, jakieś 30 sekund no i wreszcie stacja końcowa czyli pamięć długotrwała. To jeszcze nie koniec, otóż naszą pamieć możemy podzielić na semantyczną, czyli obejmującą najogólniej mówiąc słowa i ogólne wiadomości o świecie oraz epizodyczną odnoszącą się do naszych wspomnień. Wyróżniamy jeszcze coś takiego jak pamięć proceduralna, odnosi się ona do pewnych czynności i nawyków, które wiemy dobrze jak wykonać, choć nie umiemy ich  dokładnie opisać słowami ( spróbuj komuś wyjaśnić słowami jak to robisz, że płyniesz ;). Oczywiście te podziały, jak to zwykle w nauce bywa są trochę sztuczne i mają jedynie dać nam obraz tego, jak ta nasza pamięć funkcjonuje. W przypadku bohaterki książki problemem jest nie tyle kodowanie informacji, co ich przechowywanie, a w szczególny sposób wydobywanie. I ten ostatni element dostarcza nam najczęściej największych problemów, np. podczas egzaminu bardzo często zdarza się tak, że odpowiedź mamy dosłownie na końcu języka i czasem nawet niewielka podpowiedź czy naprowadzenie pomagają nam odtworzyć to czego się nauczyliśmy.

Kwestie związane z pamięcią są naprawdę ciekawe, zwłaszcza, że jak to bywa w przypadku wielu procesów naszego mózgu, nie jest ona jeszcze do końca zbadana Zainteresowanych tematem odsyłam do literatury, ja korzystałam z książki Trening pamięci. Projektowanie, realizacja, techniki i ćwiczenia. Bąbel P.; Baran A.


A na koniec ciekawostka, jak anyżowy cukierek może pomóc w zdaniu egzaminu? Okazuje się, że w procesie zapamiętywania i odtwarzania informacji dużą rolę odgrywają nasze zmysły. Jeżeli zapamiętanie czegoś, jakiegoś konkretnego zagadnienia sprawia ci dużą trudność, spróbuj w tym czasie zjeść lub powąchać coś charakterystycznego np. anyżowy cukierek i powtarzaj to zawsze, gdy uczysz się tego konkretnego tematu. Jeżeli w trakcie egzaminu znów poczujesz ten smak o wiele łatwiej będzie ci odtworzyć zapamiętane informacje.




I jeszcze mój smak na dzisiaj: herbata z cytryną ( po przeczytaniu tej książki podświadomie przestałam wyciskać woreczek, żeby nie była gorzka;)

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Smak ciszy

Bardzo lubię klimat gór, choć nie mam okazji zbyt często zdobywać górskich szczytów to zawsze ilekroć uda mi się wybrać na taką wycieczkę, z wielkim zadziwieniem chłonę ich ogromną tajemnicę.  Półtorej roku temu pierwszy raz byłam w Tatrach i to, co szczególnie utkwiło w mojej głowie to ogromna cisza i poczucie takiej małości i wielkiej pokory wobec ogromu skał dookoła. I wtedy tak naprawdę uświadomiłam sobie jak te "problemiki" dnia codziennego tracą znaczenie, te nasze głupie spory o bałagan na półce czy to jaki kolor zasłon powiesić w pokoju. Teraz w okresie Wielkanocy jakoś szczególnie wróciło do mnie to uczucie, że wobec tej ogromnej Tajemnicy jaką w tym czasie przeżywamy wszystko inne traci znaczenie. Może to dobry czas aby coś w sobie zmienić odrodzić się? W końcu dzisiaj jest pierwszy dzień z reszty mojego życia, może warto go dobrze wykorzystać?:)



sobota, 28 marca 2015

Żeby życie miało smaczek

o potworze bylejakość, pragnieniu zmian i poszukiwaniu smaków życia


Nie tak dawno temu przeglądałam różne blogi i trafiłam na ten wpis:  http://www.aniamaluje.com/2015/03/podstepny-potwor-ktory-niszczy-twoje.html. Zaczęłam go czytać i stwierdziłam, że to wypisz wymaluj o mnie, bo potwór bylejakość zawładnął mną ( przynajmniej w niektórych kwestiach). Uświadomiłam sobie ile razy zdarzyło mi się wyrzucić jakiś smakołyk, bo tak długo czekałam na idealny moment aby go spożyć, że się zepsuł, ile razy wyrzuciłam pół opakowania kremu czy odżywki, które stosowałam w "wyjątkowych"sytuacjach bo straciły datę przydatności... Czas więc wypowiedzieć wojnę tej mojej ciężkiej przypadłości a przy okazji wreszcie coś zmienić w moim życiu. A zmiany postanowiłam rozpocząć od małych rzeczy.
Po pierwsze szafa. Generalny przegląd ubrań zaowocował workiem niezdatnych do użycia i nieużywanych od lat rzeczy, które znalazły bezpieczne schronienie na strychu. Te które używam  na co dzień doczekały się wyprasowania i poskładania w kosteczkę, tudzież powieszenia na wieszaczku. Całość dopełniła magnoliowa saszetka zapachowa. 
Po drugie olejki zapachowe. Koniec z czekaniem na lepsze czasy. Mój pokój wypełnia więc na zmianę zapach grzanego wina i pinacolady.
I w końcu po trzecie poszukiwanie smaku w życiu. Na co dzień dużo jest takich sytuacji, które odbierają całą radość życia, na każdym kroku docierają złe wiadomości, katastrofy, dramaty i bardzo łatwo ulec takiemu myśleniu.  Postanowiłam więc poszukać drobiazgów dzięki którym życie nabiera smaku, dosłownie i w przenośni. Mój smak na dzisiaj to pyszna parzona kawa i strucla czekoladowo- kokosowa:)